Humanistyka vs. przedmioty ścisłe – którą ścieżkę kariery lepiej wybrać?

  • Kategoria: Inne
  • Opublikowano: poniedziałek, 11 grudzień 2017 13:32
  • Super User
  • Odsłony: 1063

sztuka vs naukaUwielbiamy kulturę i technologię. Gdyby miało być inaczej, nie śledzilibyście mojego bloga. Także w tym aspekcie zgoda. Czy jednak należałoby na etapie edukacji całkowicie olać biologię czy też fizykę? Nie sposób zaprzeczyć - istnieje duża pokusa w tego typu sposobie myślenia. Zwłaszcza dla filologa. Jednak to błąd!

Przyznaję, iż za młodu miałem wyjątkową niechęć zarówno do przedmiotów ścisłych, jak i również do różnego typu pracy fizycznej czy też tak zwanego majsterkowania. Uważałem, iż jeżeli cokolwiek mi się w mieszkaniu popsuje, zadzwonię po fachowca. Późniejsze życie w mgnieniu oka mi jednakże obnażyło wszystkie niedociągnięcia w takowym myśleniu. Przede wszystkim, zwyczajnie głupio prosić kogoś o pomoc w zwyczajnym wbiciu gwoździa czy wymianie kontaktu. Po drugie - są to ponadprogramowe wydatki. Można w końcu raz zakupić sprzęty jak śrubokręt, siekiera rozłupująca, kombinerki czy wiertarka i mieć spokój na całe życie. Zaś płacić specjaliście raz za razem? To raczej droga zabawa.

majsterkowanie od małegoRzecz jasna nie każdą rzecz zreperujemy na własną rękę, chociażby posiadając spore umiejętności. Wszystkie usterki hydrauliczne znajdują się przeważnie poza zasięgiem pospolitego majsterkowicza. Nietrudno coś zepsuć jeszcze mocniej, zaś zagrożenie zalania swego domu, oraz na domiar złego - sąsiadów - efektywnie zniechęca do eksperymentowania. Niedużo zdziałamy również jeżeli przykładowo popsuje nam się piec gazowy czy też ogólnie rzecz ujmując - ogrzewanie. Chyba nikt rozsądny nie podejmie się takiej naprawy na własną rękę. Wiele innych czynności można wszak wykonać samemu. Internet pełen jest instrukcji, a na dodatek funkcjonuje bez liku sklepów, w jakich można kupić różnego typu narzędzia, nawet bardziej specjalistyczne jak chociażby nasada kominowa. Niesłychanie to sobie cenię i ciągle korzystam z tych dobrodziejstw dwudziestego pierwszego wieku.

Nie zrozumcie mnie źle - dalej jestem wielkim zwolennikiem podwykonawstwa w materiach wykończeniowo-budowlanych, jednakże życie zmusiło mnie do nauczenia się choćby podstaw majsterkowania. I całe szczęście, bo gdybym podobnie jak jeszcze parę lat temu ledwie umiał wbić gwoździa, kobieta by mnie prawdopodobnie zostawiła :) A tak przynajmniej 80 procent typowych prac w domu mogę wykonać bez niczyjej pomocy.

To co opisałem nie przeszkadza mi rzecz jasna na co dzień bujać w obłokach oraz parać się bardziej uduchowionymi zajęciami. Miejmy na uwadze jednak, iż nie tylko humanistyką żyje człowiek i pożądane jest posiadać kilka umiejętności praktycznych - będzie nam po prostu łatwiej na co dzień.